Co powinien robić silny człowiek?
Dojechałeś. Dotarłeś. Ze swoją pulą genetyczną, którą wygrałeś na loterii. Z traumami, których nie chciałeś. Ze skillami, które zdobyłeś dziwnym przypadkiem. Wygrałeś. Pokonałeś pierwszy level w grze zwanej kapitalizm.
Co dalej?
Opcji jest co najmniej kilka!
Skoro dojechałeś, to znaczy, że ogarniasz już trochę jak działa ten system. Bajki są piękne - praca i innowacja. Praca najlepiej ciężka, a innowacja najlepiej kreatywna. Rzeczywistość już tak piękna nie jest. I gubimy się w niuansach społecznych interakcji.
Wyzysk. To znacznie bliżej rzeczywistości. Mocne słowo, i należałoby je nieco złagodzić. Na szczęście, nadal jesteś w stanie dojść całkiem daleko, mając odrobinę szczęścia, odrobinę samozaparcia i oleju w głowie. Dużo zależy też, gdzie zaczynasz. Pcim Dolny jest obiektywnie gorszym miejscem na start, niż obrzeża Warszawy.
A czemu ten wyzysk w kontekście siły i tego, co dalej? Bo tu dochodzimy do opcji pierwszej.
Rozgrywanie dynamiki sił
Silny człowiek może być silny na wielu poziomach. Może mieć łeb jak sklep, może być odporniejszy niż inni, może być sprytniejszy niż inni, może się skuteczniej adaptować, może zarabiać więcej, może mieć więcej, może znać więcej ważnych ludzi. Może też wiedzieć więcej.
Wszystko to, co wyżej, przez to, że jesteśmy tylko ludźmi - to pokusa. Pokusa na to, by zacząć rozgrywać niesymetryczność sił. Przychodzi do Ciebie gość - dogadujecie pensję, on myśli netto, Ty myślisz brutto. Nie wyjaśniasz. Zdziwienie przychodzi dopiero gdy dostaje przelew. Nadmuchane? Widziałem dziesiątki razy. Asymetria w tajnikach działania systemu podatkowego użyta na niekorzyść młodego, nieopierzonego pracownika. Różnica w $$? Różnica buduje asymetrię dalej. 2k PLN na każdym, 20 pracowników, 40k PLN do przodu - lekko licząc. Bo jeszcze PITy, ZUSy i inne cuda.
Możesz to jeszcze szlachetnie umotywować i jest bajka: "Dla mnie, dla rodziny". (mam nadzieję, że wychwycisz ironię).
Można te dynamiki rozgrywać jeszcze inaczej. Skoro wygrałeś, skoro masz kapitał, to możesz wykupić reklam na fb, czy googlu za 200k, albo 500k miesięcznie i sprzedawać, tym, co nie wiedzą produkt do dupy (a jak sprzedajesz świetny produkt to się nie obrażaj!). Znowu - przepiękna asymetria. Prawo dżungli i przetrwania. Hajsy płyną w moją stronę, znaczy dobrze jest.
I tak o to, powstają nam scamy, przed którymi nie ma już ratunku.
Jak poszeprasz głębiej, to przykładów tego typu jest więcej. Mamy całą masę narcyzów, psychopatów, socjopatów. Ludzi, którzy widzą tylko czubek własnego nosa, i nie poświęcili ani minuty by zbadać granicę pomiędzy "ja", a "społeczeństwo". By zadać sobie to pytanie: "Co Ja wnoszę do tego tygla?", czy tylko zabieram? Czy daję wartość? Czy tylko wartość pozorną?
Czy warto iść tą drogą? Warto zakłada moralność, moralność to twór kulturowy. To znaczy, że można zignorować! Chcesz i jesteś w stanie to rób. Nie chcesz i nie jesteś w stanie to nie rób. To jest Darwinizm: przetrwają najsilniejsi.
I tak przechodzimy do opcji drugiej, a trzeciej nie ma - chyba, że chcesz zostać ascetą.
Balansowanie dynamiki sił
Zbadałeś granicę "ja" vs. "społeczność". Wiesz, że Ci się udało, nie tylko cięzkiej pracy, ale też dzięki tym, co było przed Tobą. Stoisz na ramionach gigantów. Twój PC to dziesiątki lat badań, masz internet nie dlatego "bo jest", ale dlatego "bo jakiś świr miał odwagę i umiejętności by to zrobić".
Nie jesteś samotną wyspą. Nie jesteś własnym nosem. Działasz w ekosystemie naczyń połączonych. Część tych naczyń ma raka. Część umiera, albo już umarła. Część się zatkała, część to bypassy. Ale jesteś, trwasz i funkcjonujesz.
I wiesz, że "robiąc biznes" sprawiedliwe i zgodnie z regułami, od razu jesteś na straconej pozycji, bo połowa rynku ściemnia i optymalizuje wszystko co możliwe, a optymalizacje podatkowe ocierają się o kreatywną księgowość. Proponowane regulacje, kapitalizm krytykuje bo przecież "wolny rynek", który nie jest już "wolny" od jakiegoś ~1970. Sączą te narracje, a ludzie łykają jak głodne pelikany. Bez refleksji.
Więc jak się ustawić, co ma sens, co może faktycznie działać?
Wyrównuj szanse.
Konkret:
Pomóż juniorowi być seniorem. Pomóż midowi ogarnąć przełożonego psychopatę. Naucz ogarniać emocje i traumy, albo chociaż pokaż drogę. Odczaruj impostor syndrom. Pokaż jak to działa, i rozbij marzenia i fałszywą rzeczywistość - niech "biedacy" levelują. Levelują skutecznie w systemie, który nie bierze jeńców. W którym błąd potrafi się ciągnąć całe życie. Błąd zwykle nie z głupoty, z nie wiedzy - dynamika sił, pamiętasz?
(no dobra, to było akurat bardziej o mnie)
Dla Ciebie samego - dostosuj to, co wiesz, by działało dla wielu. Nie dziel i zwyciężaj, polaryzując prawo i lewo, ale dziel się i zwyciężaj razem.
Jak inaczej trwać i móc co dzień patrzeć w lustro? Wybór jest Twój. Rozgrywać czy balansować? Brać czy dawać?