Kupiłem dom.

Jeszcze 3 lata temu nie mogłem nawet marzyć o takiej transakcji.

Pomogło odkładanie nagrody na później.

Z każdej strony jesteśmy atakowani nowinkami, rynek co roku wypuszcza nowe błyskotki. Smartfony, samochody, nowe kolekcje ubrań i praktycznie wszystko, czego dusza zapragnie.

Nie ma chyba osób totalnie odpornych na to zjawisko. Jeśli nie interesują Cię nowości w świecie mody, to będą interesować nowości ze świata motoryzacji, lub elektroniki, lub dowolnego innego "hobby", jak kolekcjonowanie scyzoryków.

Też nie byłem odporny. Musiałem wymyślić system, w którym pieniądze nie uciekają tak dramatycznie na zachcianki i emocjonalne zakupy, a z drugiej strony nie chodziło o to, by żyć jak mnich. Bo te potrzeby tam są. I więcej, lepiej je obsłużyć niż nie.

Zatem jak sobie z tym poradzić?

Przyjąłem trzy strategie.

Pierwsza z nich to typowy system nagrody po osiągnięciu jakiegoś celu. Z systemem audio tak zrobiłem, zawsze marzyłem, by taki mieć. Taki z możliwością odtwarzania vinyli. Podumałem i powiedziałem do siebie tak: odłożysz 100k, to możesz sobie kupić taki zestaw za 10k. Wyszło bardzo konkretnie. Potem pozostało jedynie trzymać się danego sobie słowa, co wcale nie jest łatwe, ale o tym innym razem. Korzyścią tego rozwiązania jest to, że cel jest bardzo namacalny. I nawet jeśli ogarniesz sobie nagrodę to bez poczucia winy, a raczej z poczuciem dumy.

Druga strategia to hackowanie własnego mózgu. Mam bzika na punkcie klocków lego. Lubię je. I mają też korzystny efekt uboczny, pomagają mi w walce ze stresem, jak i obsługują część mojego kreatywnego ducha. Mam tu zasadniczo jedną zasadę, zestawy do 500 pln. Zauważyłem, że zasadniczo przyjemność jest taka sama i dużo bardziej chodzi o sam akt składania i relaksu niż konkretny zestaw. Jeśli chodzi o częstotliwość takich operacji to nie częściej niż dwa trzy razy na dwa miesiące.

Trzecia strategia również ma dużo wspólnego z hackowaniem mózgu. Zauważyłem, że działa mi oglądanie i snucie marzeń o rzeczach, które chciałbym tam kiedyś mieć. To zwykle duże rzeczy, które swoje kosztują. Motocykle na przykład, na punkcie których również mam bzika. Otóż oglądanie recenzji na youtube zaspokaja jakby część chęci posiadania. Tutaj trzeba też ostrożnie, by nie popaść w obsesję. Wyznaczyć sobie jakiś czas w tygodniu na takie aktywności. Czy zadziała Tobie? Nie wiem, ale myślę, że warto spróbować.

Wszystko to wyżej pomaga, by pieniądze napełniały Twoje naczynia, a nie naczynia innych. Słyszałem gdzieś, że pieniądze są jak woda, nie pilnujesz, to momentalnie się rozleją. Nie daj się ogrywać i odzyskaj kontrolę nad swoimi celami finansowymi.