Możesz powolutku i na spokojnie zmieniać świat dookoła Ciebie.

Nie trzeba się spieszyć i szukać fajerwerków.

Taką wiadomość ostatnio otrzymałem na LN:

"Rok temu trafiłem na Twój post 50k. Słynne 50k i coś we mnie pękło po latach dawania z siebie wszystkiego dla jednej z firm, dzięki Twoim postom stało się to możliwe, uwierzyłem w nie bo skoro komuś sie udało to dlaczego nie mi i wziąłem się do pracy, odrzuciłem lojalność bo tylko ja ją dawałem w nadmiarze a druga strona nic nie dawała, przebudziłem sie i wynik finansowy 2023 jest bardzo podobny do Twojego 😊 dziękuje !"

(pisownia oryginalna)

I tak oto mamy klasyczny przypadek oszukiwania "na udziały" (to wyszło w dalszej części konwersacji).

Wygląda to wszędzie bardzo podobnie.

Jeśli jesteś na C-levelu, właściciel biznesu obiecuje, że uzyskasz udziały w spółce. Ale zawsze jest coś nie tak, a to sytuacja prawna, a to sytuacja finansowa. A to sytuacja rodzinna. Standardowa gra na czas. Jak widać po przykładzie z góry, to może spokojnie trwać lata.

Ty wierzysz, a ktoś Twoje zaufanie nieustannie zawodzi i nadużywa.

Ten sam mechanizm może być użyty jeśli jesteś pracownikiem i oczekujesz udziałów jako wynagrodzenie za pracę. Masz potwierdzenie, że już za pół roku, za pół roku, że za rok, za rok, że za dwa... I koniec końców zostajesz z niczym.

A nawet z minusem, bo przez to, że miały być udziały, zgodziłeś się na niższą niż rynkowa stawkę.

Lojalność. Piękna cecha. Ale, by działała potrzebne są dwie strony.

Jakbym miał radzić to postaw lojalność wobec siebie na pierwszym miejscu. Dopiero później dla innych.

Lojalność dla siebie i Twojej rodziny. Lojalność dla Twoich planów. Lojalność dla Twoich marzeń. Lojalność dla Twoich zobowiązań.

I dopiero później lojalność dla pracodawcy, czy wspólników. To Tobie ma być "dobrze", cokolwiek to "dobrze" dla Ciebie znaczy.

Im szybciej nauczysz się rozpoznawać złe zamiary drugiej strony, tym lepiej dla Ciebie.