Czyżby zima w IT?
Doniesienia z frontu.
Zwolnienia, ludzie z piętnastoletnim stażem całujący klamkę, bo ich karty wstępu odbijają. Swoją drogą, czy można zwalniać ludzi bardziej godnie? Nie wiem, ale się domyślam.
Owocowe czwartki zabierają. Benefity znikają. Serio, są już takie firmy, które robią takie kroki. Nie ma w sumie znaczenia, bo zatrudnienia i tak zamrożone, więc nie potrzeba przynęt.
Właśnie zamrożenia - wszyscy czekają, co przyniesie 2023, VC się wahają, źródełko wyschło lub wysycha. Wszyscy szukają oszczędności, a jak się szuka oszczędności, to zwykle leci zespół, który się outsorcuje pierwszy. Więc bardzo ciekawe jak tam polskie Software House poradzą sobie z sytuacją.
I dla wielu z nas, to będzie (jest?) pierwszy kryzys w życiu i będzie pewnie podobnie i tak, jak zawsze. Seniorzy podbiją stawki (chodzi o efektywność w excelu) i nadal będą przebierać w ofertach. Dobrzy midzi też pewnie nie mają się czym martwić, zostają słabi midzi i jak zwykle juniorzy (ci u nas i tak już mają ciężko, bo ciężko wbić w branżę).
W tym wszystkim jest twist, bo nie wierzę, że firmy z doliny krzemowej nie będą szukały tańszego zastępstwa w naszym regionie geograficznym. Także być może przetasowanie w branży? Transfer z firm usługowych (SH) do produktowych hubów?
Być może, ale to trochę potrwa. Masowe zwolnienia mają pewien dryf. Odprawy trzeba zapłacić, umowy w pełni muszą wygasnąć, by rezultaty były widziane na bilansie. Niemniej bardzo uważnie bym obserwował Q3/Q4 tego roku w naszym kraju w branży IT, może być, że pojawi się całe mnóstwo możliwości. I dla obrotnych founderów i dla programistów i innych ludzi związanych z branżą.
I cytując klasyka: Brace yourself, winter is coming. Ale po każdej zimie przychodzi lato.