Oszczędzasz, starasz się, a mimo to masz wrażenie, że stoisz w miejscu?

A jak mierzysz swoje oszczędzanie? Bo mierzysz, prawda?

Co miesiąc wygospodarowałem 2h na spisanie wszystkiego, co mam i analizę wyników. Łapię pozycje wzrostowe i spadkowe.

Rozumiem, co się dzieje z moimi pieniędzmi, gdzie się przesuwają, gdzie giną i gdzie przybywają.

Powiem Wam, że na początku nie było łatwo. Nie chciałem / bałem się wyciągnąć prawdę na wierch.

A jedynie bycie szczerym wobec siebie używając tych wskaźników i pomiarów ma sens.

I to może iść w dwie strony. Jak jesteś bardziej pesymistą (jak ja), to możesz "zapomnieć" o pozycjach na plus - jakaś dawno temu zawarta poliso lokata.

Jak jesteś bardziej optymistą, możesz nie doszacowywać kosztów i własnych wydatków.

Mawiają, że prawda Was wyzwoli :)

Zrób porządny rachunek sumienia, czy pomiary są właściwie i czy poprawna metoda naukowa została zaimplementowana.