Jaka w ogóle jest skala zwolnień za oceanem w IT?
Jest sobie taka stronka: https://layoffs.fyi/
Można popatrzeć co się dzieje za oceanem.
Na moment pisania tego postu 98 100 ludzi w roku 2023. Jak sobie wyobrazić tę liczbę? Szacuje się, że w polskim IT pracuje około 0.5M osób. Tam to się waha trochę w zależności od raportu i przyjętej metodyki.
Te 0.5M osób wg Eurostatu to 4.4% (dane na 2020) IT w krajach Unii.
Teraz można sobie porozważać scenariusze:
- Mało interesujący z punktu widzenia polskiego programisty: firmy z sektora tech były faktycznie przeinwestowane, zarządzającym nie podobają się zyski i trzeba poprawić bilanse. W tym scenariuszu te firmy nie będą bardzo szukać zastępstw, raczej znowu zaczną rosnąć organicznie w miarę potrzeb.
- Bardziej interesujący z punktu widzenia polskiego programisty: zmiany w modelu pracy (dom + hybryda), możliwości zatrudnienia specjalistów z całego świata za ułamek kwoty w SF, gdzie obecna sytuacja ekonomiczna jest swojego rodzaju pretekstem do cięć w branży. Bo tu matematyka jest prosta - amerykański principal w SF to 300k USD/rok, a polski principal z Wwy to 120k USD/rok.
W scenariuszu drugim zaczną się globalne ruchy i globalna walka o talent (to już się dzieje), ale skala zjawiska może zaskoczyć.
Mało z nas myśli o pracy hybrydowej jako o zagrożeniu dla etatów. Pomyślcie sobie o tym, skoro firma A zatrudnia kogoś w USA, kto i tak pracuje z domu i zdalnie, i nie ma możliwości fizycznej interakcji, czym to się różni od zatrudnienia kogoś w Gruzji? Albo Rumunii? Gdzie po stronie excela to wygląda zdecydowanie korzystniej. Pozostaje jedynie do rozwiązania problem stref czasowych, ale to nie jest trudny problem do rozwiązania.
I popatrzcie na pierwsze znaki - z jednej strony taki Netflix robi cięcia tam za oceanem (nieduże, ale jednak), z drugiej pojawia się info, że planowany jest hub techniczny w Polsce.
Wygląda jakby pojawiała się szansa na rozwój polskiego IT, i fajnie by było tego nie popsuć :)
- To nie jest porada inwestycyjna xD A garść własnych przemyśleń.